Forum poswiecone tematyce Łowieckiej oraz wędkarskiej
Łowiectwo-Wędkarstwo i wszystko co z tym związane
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Forum poswiecone tematyce Łowieckiej oraz wędkarskiej Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Łowiectwo
----------------
Tematy zwiazane z łowiectwem
Gry o tematyce Łowieckiej
Broń
Akcesoria
Kynologia
Wędkarstwo
----------------
Tematy związane z wędkarstwem
Gry o tematyce wędkarskiej
Akcesoria
Przygody Łowieckie i Wędkarskie
----------------
Opowiadania
Hyde Park
----------------
Pogaduchy...
Ciekawostki...
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Łukasz>>>
Wysłany: Pon 17:48, 27 Mar 2006
Temat postu: Jedno z moich pierwszych polowań
Pewnego zimowego wieczoru dziadek zaproponował mi, abyśmy nazajutrz pojechali na polowanie. Moja odpowiedź była jednoznaczna.
- Tak.
Następnego dnia zaraz po zjedzeniu obiadu przebraliśmy się w myśliwskie ubrania i wyjechaliśmy do lasu. Wyjechaliśmy dość wcześnie, więc postanowiliśmy najpierw sprawdzić gdzie chodzą dziki i jak wygląda sytuacja na nęciskach. Na jednym z podsypów były wyraźne tropy watachy dzików z dzisiejszej nocy, więc tam postanowiliśmy zostać. Jeszcze tylko dziadek zadzwonił z komórki do leśniczego z prośbą wpisania go do książki pobytu w łowisku w to miejsce i mogliśmy zaczynać zasiadkę. Było około godziny 17.00. Zaczęło się powoli ściemniać i mróz stawał się coraz mocniejszy. Na podsyp wyszła koza z koźlakiem, lecz po jakimś czasie spokojnie odeszły. Zbliżała się godzina 19, a na podsypie spokój.
Po upływie godziny usłyszałem trzask złamanej gałązki w zagajniku umieszczonym 60 metrów od podsypu. Dałem znak dziadkowi, że coś usłyszałem i obaj zaczeliśmy uważnie patrzeć w tamtym kierunku przez lornetki. Po chwili jeden dzik wybiegł z zagajnika świńskim truchtem i zbliżał się do podsypu. Stanął jakieś 10 metrów od nęciska i zaczął wierzyć. Był to spory odyniec. Podszedł do nęciska i zaczął żerować.
Dziadek jak najciszej złożył się i po chwili padł strzał. Dzik wyrwał jak strzała w stronę młodnika. Strzał wydawał się trafny. Po upływie 15 minut postanowiliśmy pójść na miejsce zestrzału. Na podsypie nie było śladu farby, więc kierowaliśmy się tropami. Skąpą ilość farby zobaczyliśmy na początku młodnika. W środku było coraz więcej farby. Po przejściu około 20 metrów ujrzeliśmy go. Leżał już pod jednym ze świerków. Podeszliśmy do niego - był już martwy. Dziadek odłamał gałązkę w celu podarowania ostatniego kęsa. Po złożeniu gratulacji dziadkowi zaczeliśmy ściągać dzika do samochodu. Szło nam to mozolnie. Po jakiejś godzinie byliśmy przy samochodzie. Zmęczeni, lecz bardo cieszyliśmy się z udanego polowania. Po wypatroszeniu waga tuszy wynosiła 115 kg.
Do dziś Oręż wisi u mnie w pokoju i przypomina mi tamtą zimową noc.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin